Niby poważna rzecz i powinniśmy złożyć gratulacje, ale jak to w naszym polskim piekiełku sprawa ociera się o groteskę, albo bardziej o propagandę.
Wójt Janusz Grzyb w niedzielę otrzymał Order św. Stanisława i można by to potraktować jako wielkie wyróżnienie gdyby nie fakt, że tak naprawdę nie wiadomo kto może go przyznawać i kto otrzymywać.
Order św. Stanisława, to odznaczenie które ustanowił ostatni król Stanisław August Poniatowski. Odznaczenie miało honorować w V stopniach osiągnięcia w służbie krajowi i współrodakom, a przedstawiało krzyż na którym wyryto napis "Praemiando incitat", tzn. nagradzając zachęca.
Wielkimi Mistrzami po Stanisławie Auguście stawali się z mocy prawa kolejni carowie Rosji i formalni królowie polscy, a to spowodowało obniżenie rangi orderu, ponieważ przyznawano go np. za szczególne zasługi w rusyfikacji narodu polskiego. Po odzyskaniu niepodległość, zastanawiano się, co z orderem zrobić. Generał Józef Haller był za restytucją orderu, natomiast Józef Piłsudski uważał, że odznaczenie zostało zhańbione i należy je zostawić jako fragment historii narodu polskiego.
Order przywrócił dopiero w 1979 roku Juliusz Nowina-Sokolnicki, według części środowisk emigracyjnych samozwańczy Prezydent Wolnej Polski na Wychodźstwie (w tym czasie za oficjalnego Prezydenta Polski na uchodźstwie uznano Ryszard Kaczorowskiego). Przyznawanie i wręczanie miało odbywać się zgodnie ze Statutem i Dewizą Orderu "nakazującymi odwagę czynienia dobra, ku chwalebnemu dzieł naśladowaniu".
Wielkim Mistrzem Kapituły Orderu Świętego Stanisława mianował się sam Sokolnicki i odznaczył nim ponad 3 tysiące osób z 30 państw, wzorem króla pobierając od kawalerów i dam stosowne opłaty. A ponieważ interes szedł świetnie znaleźli się tacy, którzy na orderze również chcieli zarabiać. Kapituły zaczęły się mnożyć, a po śmierci w 2009 roku "Wielkiego Mistrza" mnogość przybrała na sile.
W opracowaniu poświęconym hucznie obchodzonej 250 rocznicy ustanowienia orderu przez króla można przeczytać, że „Uaktywniły się wtedy działania osób, związanych z dawnym aparatem politycznym PRL-u, zwalczają oni wszystko co ma charakter polski i patriotyczny, królewski i szlachecki. Czynią to od wewnątrz, w sposób wyrafinowany realizując swe specyficzne powołanie – podstępnie i wytrwale”
Obecnie działa około 10 kapituł, które każda ma swojego mistrza i osobny rejestr pąsowanych dam i kawalerów.
Według Gazety Wyborczej w przypadku "podróbek" orderu, członkiem kapituły może zostać każdy, kto wykaże, że ma prawo używania herbu i... zapłaci odpowiednią sumę. Za 4 tys. dolarów otrzymuje się Order Wielki św. Stanisława I klasy z Gwiazdą i Wielką Wstęgą. Najniższa klasa V kosztuje zaledwie 200 dolarów.
Order wójtowi przyznało Stowarzyszenie Dam i Kawalerów św Stanisława w Polsce, natomiast wyłączne prawo do tego odznaczenia uzurpuje sobie np. Bractwo Orderu św. Stanisława.
Ale jak to ktoś kiedyś pięknie powiedział, jak nie wiadomo o co chodzi, to... nie wiadomo o co chodzi.