Dzisiaj około godziny 10.00 na ulicy Pruszkowskiej doszło do niewielkiego pożaru osobowego auta. Pożar może niewielki, ale wydawał się na tyle poważny, że do zdarzenia wezwano straż pożarną.
Niestety, mimo powiadomienia na miejsce nie wyjechali strażacy z OSP Nadarzyn. Do tlącego auta musiała przyjechać jednostka z PSP Pruszków.
To już kolejna wpadka strażaków z Nadarzyna. Po wyrzuceniu kilku czołowych strażaków z szeregów OSP, teraz coraz częściej możemy się przekonać w praktyce o poziomie gotowości bojowej.
Przypomnijmy, że część strażaków z OSP Nadarzyn została wyrzucona za brak płacenia składek członkowskich, co może być dość zaskakujące w porównaniu z tym, jak się dowiedzieliśmy, iż za członków orkiestry składki opłacane są jedną sumą, prawdopodobnie pochodzącą z przychodu za koncerty.
Kilku innych strażaków, zostało natomiast wyrzuconych, jak to się delikatnie określa, za upublicznienie wewnętrznych "spraw" jednostki.
Obecnie "wewnętrzne sprawy jednostki" znajdują się u starosty pruszkowskiego, który nadzoruje stowarzyszenia i to od jego prawników będzie zależało, kto w tym sporze miał rację. Na tę chwilę trwa pomiędzy starostwem, a zarządem OSP Nadarzyn wymiana korespondencji.
Jak widać sprawa toczy się już trzeci miesiąc, ale czy ktoś bierze pod uwagę, że w niektórych zdarzeniach ważne są minuty? Na szczęście przez ten okres w Gminie Nadarzyn nie doszło do żadnego większego zdarzenia, ale jak dojdzie, to czy tylko oświadczenie zarządu wystarczy:
"...Zarząd OSP Nadarzyn zapewnia, że zaistniała sytuacja nie ma wpływu na poziom gotowości operacyjno-bojowej jednostki OSP w Nadarzynie. Wszystkie bieżące zadania wykonywane są zgodnie z procedurami obowiązującymi w Ochotniczej Straży Pożarnej..."