We wtorek, Wydział Karny Sądu Rejonowego w Pruszkowie rozpatrzył pozytywnie zażalenia na decyzję prokuratora Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego Tomasza Muchalskiego, zastępcę wójta Gminy Nadarzyn.
Zawiadomienie w tej sprawie, tj. o czyn z art. 231 § 1 kk., czyli o działanie na szkodę interesu publicznego w maju b.r. złożył zarząd komitetu PiS w Nadarzynie.
Sprawa dotyczy okoliczności bulwersującej wielu naszych mieszkańców decyzji z kwietnia 2013 r, o braku potrzeby przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko dla rozbudowy tzw. punktu konfekcjonowania odpadów przy ulicy Turystycznej w Nadarzynie. Chodziło tu też o wyjaśnienie działań związanych z wydawaniem w 2012 roku decyzji w przedmiocie zezwolenia na prowadzenie działalności w zakresie odzysku i zbierania odpadów przez spółkę PU Hetman. Wówczas to, w ekspresowym tempie wójt Janusz Grzyb opiniował, a starosta Pruszkowski Elżbieta Smolińska, wydawała decyzje umożliwiające spółce PU Hetman zwiększenie ilości przerabianych odpadów do 160 tys ton rocznie. W konsekwencji doprowadziło to do otrzymania przez tę firmę statusu instalacji regionalnej praktycznie w centrum Nadarzyna.
Prokurator Piotr Romaniuk, decyzją z 12 czerwca 2014 roku, odmówił wszczęcia śledztwa w tej sprawie argumentując, że na podstawie przepisów o ochronie środowiska przeprowadzenie oceny oddziaływania nie było obligatoryjne. Zastępca wójta nie miał więc obowiązku podjęcia takiej decyzji i nie popełnił czynu zabronionego. Do innych kwestii poruszanych w zawiadomieniu, w ogóle się nie odniósł.
Sąd przychylając się do zażalenia wytknął prokuraturze, że nie zostały właściwie zbadane okoliczności wskazane w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nie wskazane zostały też konkretne działania funkcjonariuszy publicznych, które mogły wskazywać na nieprawidłowości i na poparcie których zostało złożonych szereg dokumentów.
Sędzia nakazał ponowne przeanalizowanie przez Prokuratora zawiadomienia oraz dokumentów do niego dołączonych. Nakazał też, przeprowadzenie ewentualnych czynności sprawdzających w celu pełnej oceny okoliczności przedstawionych przez zawiadamiających oraz wypowiedzenia się co do wszystkich nieprawidłowych zachowań przez nich wskazanych.
Mimo upływu czasu w tej sprawie jest wciąż szereg pytań. Miejmy nadzieję, że tym razem działania Prokuratury pozwolą odpowiedzieć przynajmniej na te najważniejsze. W szczególności, czy Tomasz Muchalski jako funkcjonariusz prowadzący postępowanie administracyjne, przeprowadził jakąkolwiek analizę prawdziwości danych zawartych w karcie informacyjnej. Kluczowego dla rozstrzygnięcia sprawy dokumentu.
Jak już informowaliśmy, na podstawie ekspertyzy niezależnego biegłego wiadomo, że karta informacyjna załączona do wniosku została przygotowana w sposób nieprawidłowy oraz zawierała nieprawdziwe dane!
Być może sam wice wójt mógł tego nie wiedzieć, jednakże nie sposób zrozumieć, dlaczego całkowicie zignorował opinię wyspecjalizowanej państwowej instytucji jaką jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska?
Po przeanalizowaniu karty informacyjnej Dyrektor wskazał z całą stanowczością, że ocenę oddziaływania na środowisko z udziałem społeczeństwa należało przeprowadzić. Dlaczego opinia instytucji powołanej, aby swoją ekspercką wiedzą wspierać podejmowanie decyzji przez urzędników została przez wice wójta zignorowana?
Dlaczego bezkrytycznie zawierzył danym zawartym w karcie informacyjnej, sporządzonej przez nikomu bliżej nie znane biuro doradcze Eko-Konsult, dodatkowo prowadzone przez pełnomocnika spółki PU Hetman, pana Ślusarczyka?
Wreszcie dlaczego, zaraz po wydaniu swej kontrowersyjnej decyzji, wice wójt konsekwentne okłamywał społeczeństwo wbrew faktom i dokumentom, głosząc swoje teorie o modernizacji zakładu, a nie jego rozbudowie?
Wielu myśli, że sprawa ta jest już zamknięta, a decyzje raz podjęte choć niewłaściwe, są nieodwracalne i trzeba się z nimi pogodzić. Ale tak nie jest. Jak widać, przy upartym dążeniu do celu, można takie sprawy odwrócić.
Przy tej okazji pojawia się też pytanie natury ogólnej. Czy rzeczywiście chcemy żyć w państwie wszystko mogących i za nic nie odpowiadających urzędników?
Czy godzimy się na to, aby urzędnik podejmował decyzje według swojego widzi mi się i za nic nie odpowiadał?
Przystawanie na taki sposób załatwiania spraw jak w tym przypadku, oznacza zgodę na dyktaturę urzędników, a tym samym państwo prawa staje się fikcją.