O zadaszeniu tarasu remizy strażackiej na naszym portalu było dość głośno. Znikająca i pojawiająca się barierka ze stali nierdzewnej, dokumenty które pojawiły się w ostatniej chwili, roboty które najpierw trzeba, a potem nie trzeba wykonać, to tylko niektóre z bulwersujących spraw.
Teraz dochodzi kolejna wpadka. Rurki które zastosowano przed oknami nie mają nic wspólnego ze szlachetną stalą i po niespełna czterech miesiącach od oddania prac, po prostu zardzewiały.
Kalkulacja kosztów tej inwestycji wykonana przez Urząd Gminy w Nadarzynie wynosiła niepełna 160 tys zł. Mimo to, za zadaszenie postanowiono zapłacić 355 tys zł. Jak tłumaczył wójt, to była najtańsza oferta w przetargu i taka została wybrana.
Dlaczego więc, jeżeli już wybrano i zgodzono się na wykonawcę, który swoją ofertę wycenił ponad dwa razy drożej od gminnej kalkulacji, nie sprawdzono pieczołowicie tej inwestycji pod względem użytych materiałów i jakości wykonanych robót.
Mamy za to podłogę położoną na nieskutą terakotę, brak rozbiórki attyki, brak wykonania wieńców i innych rzeczy. Jeżeli, te prace nie były potrzebne to po co znalazły się w kalkulacji? Kto za to odpowiada?
Teraz okazuje się, że w inwestycji użyto najgorszej jakości materiał.
Ile przy tej inwestycji wyjdzie jeszcze nieprawidłowości?
Należy tu dodać, że firma przebudowująca budynek remizy strażackiej z 2006 roku, pozostawiła po sobie również wiele fuszerek, które do dnia dzisiejszego są nie naprawione i widoczne, ale przynajmniej nie zaoszczędziła na rurkach które po 8 latach mają praktycznie stan niezmienny.