Tradycje wigilijne to między innymi ubieranie choinki, wręczanie prezentów i wspólna wieczerza. Jak przekonują etnolodzy, zwyczaje te mają o wiele głębsze i ciekawsze znaczenie, niż nam się wydaje.
„Wigilia w Polsce to połączenie obrzędowości chrześcijańskiej z dużą liczbą elementów pogańskich. Właściwie tylko sianko ze żłóbka jest ściśle związane z chrześcijaństwem” – mówi serwisowi infoWire.pl dr Ewa Klekot z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. A reszta? Co z choinką? Otóż zwyczaj przystrajania drzew znany był ludom pogańskim. Jemiołę, która ma przynosić szczęście, uznawano za poświęconą Słońcu.
To, co znajduje się na wigilijnym stole, jest mocno nacechowane symbolicznie i w dużym stopniu dalekie od chrześcijaństwa. Pusty talerz – pozostawiany dla wędrowca, bezdomnego – w istocie przeznaczony był dla zmarłych. „Są takie regiony w kraju, gdzie po wigilijnej wieczerzy nie zmywa się naczyń, ponieważ »wierzy się«, że zmarli przyjdą sobie podjeść” – twierdzi etnolog. Dawni Słowianie oddawali cześć swoim zmarłym cztery razy do roku – również w czasie przesilenia zimowego – dlatego polska tradycja świętowania 24 grudnia wyróżnia nas spośród wielu innych krajów, gdzie najczęściej celebruje się dopiero dzień Bożego Narodzenia.
Zgodnie z dawnymi zwyczajami na stole powinna znaleźć się nieparzysta liczba dań. Wieczerza chłopska składała się z 5 lub 7 potraw, szlachecka – z 9, a u arystokracji – z 11. Same potrawy wigilijne i ich składniki są nieprzypadkowe i mają silne znaczenie symboliczne. Zjedzenie ryby było gwarancją zdrowia i dobrobytu. Jeśli był to karp – dodatkowo obfitości oraz siły. Ziarna zbóż to symbol życia i dostatku, natomiast mak – płodności. Nasi przodkowie uważali, że kapusta odradza życiodajną moc i sprawia, że przyroda budzi się do życia na wiosnę. Miała chronić od złego, a także dawać siłę i witalność. Miód zapewniał radość i dostatek, a mak, którego nie mogło zabraknąć na wigilijnym stole – bogactwo.