Może nie wszyscy wiedzą, ale na naszych polach, łąkach, a nawet u niektórych w ogródkach, coraz częściej można zaleźć roślinę zwaną Barszczem Sosnowskiego, która jest inwazyjną i bardzo mocno szkodliwą rośliną dla człowieka.
Sok wydzielany przez tą roślinę w kontakcie ze skórą i w obecności światła słonecznego, w szczególności ultrafioletu, powodują oparzenia II i III stopnia. Objawy pojawiają się przy naświetleniu promieniowaniem ultrafioletowym już po kilkunastu minutach od kontaktu, przy czym największa wrażliwość i natężenie pojawiania się objawów następuje w ciągu od 30 minut do 2 godzin od kontaktu z rośliną.
Czasami więc, przy naszej nieświadomości o działaniach rośliny, zanim się zorientujemy, że mieliśmy z nią do czynienia, na skórze mogą pojawić się już pęcherze.
Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi Manden) to roślina zielona, która w latach 50 sprowadzona została z Kaukazu, jako dar radzieckich uczonych z Wszechzwiązkowego Instytutu Uprawy Roślin w Leningradzie. Na kaukazie dorasta zaledwie do 1,5 metra wysokości, jednak w Polsce warunki są dla niego tak sprzyjające, że osiąga nawet 4,5 metra wysokości. Zakwita on i owocuje w drugim, trzecim roku lub później, a po wydaniu nasion najczęściej ginie. Jedna roślina produkuje nawet do 40 tys. nasion. Natomiast nasiona z 1 hektara plantacji wystarczą do obsiania następnych 100-200 hektarów, a siłę do kiełkowania zachowują przez 4 i więcej lat.
W latach 70. rozpoczęto jego eksperymentalna uprawę w Borku Fałęckim (Kraków), Grodkowicach (okolice Bochni), Niedzicy i na Gubałówce jako pokarm dla zwierząt. Niestety bardzo szybko wymknęła się ona spod jakiejkolwiek kontroli, rozsiewając się po wielu regionach Polski. Okazało się, że roślina jest szkodliwa dla zdrowia zarówno ludzi, jak i dla zwierząt, więc uprawę porzucono. U zwierząt powoduje podrażnienie przewodu pokarmowego, biegunkę, nudności, krwotoki wewnętrzne, a u ludzi trudne do wygojenia oparzenia skóry, a nawet uszkodzenia układu oddechowego. Najbardziej zagrożone są osoby uczulone, które nie potrzebują bezpośredniego kontaktu z tą rośliną, aby mogły zostać dotkliwie poparzone. Wystarczy bowiem, że przejdą obok rośliny, a wydzielane przez nią soki (wystarczy ich kilka kropel) dostały się np. z wiatrem na ubranie, a przy ściąganiu bluzki wnikną w skórę. Najbardziej wyczulone jednak na działanie barszczu są dzieci, których delikatna skóra jest bardzo podatna na głębokie poparzenia.
Jeżeli się zetkniemy już z tą rośliną, najlepiej szybko opłukać miejsce zetknięcia chłodną wodą, a następnie nałożyć preparat zawierający panthenol.
Zwalczanie tej rośliny jest jest bardzo trudne. Gdy już się wysieje, najlepiej spalić ją jakimiś chemikaliami, np. Roundapem. Koszenie jej niewiele daje, ponieważ ich szyjka korzeniowa znajduje się 3-4 cm. pod powierzchnią ziemi, a z niewyrwanych korzeni odrastają nowe pędy. Jeżeli byśmy się zabrali jednak za koszenie tych chwastów, należy ubrać się tak, aby wszystkie części ciała były szczelnie zakryte grubym materiałem, a usta i nos zakryte maską. Również oczy można zakryć specjalnymi okularami. Po skoszeniu barszcz należy zebrać i spalić.
Nasze zdjęcia robione były, przy ulicy Kwiatowej, gdzie w koła Pastewnika jest tego już sporo.