Jawność finansów publicznych w naszej gminie, to obszar mocno zaciemniony. Aby dowiedzieć się wielu rzeczy, należy wręcz toczyć boje, które dość często mają swój finał w sądzie. Osoby, które za jawność publiczną są odpowiedzialne, nierzadko zapierają się rękoma i nogami, aby ich nie ujawnić. Mimo że nawet sądy nakazują ujawnienie poszczególnych dokumentów, to i tak stosowane są kolejne wybiegi, kolejne skargi kasacyjne itd.
Można by rzec, że dyrektorzy, kierownicy jednostek publicznych, traktują je jak swoją prywatną działalność, do której nikt nie powinien się wtrącać i nikt nie powinien wiedzieć jak publiczne środki są rozdysponowywane.
Kolejny przykład takiej publicznej arogancji, mamy u pani dyrektor szkoły podstawowej w Woli Krakowiańskiej. Mimo że Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał odpowiedzieć na nasze pytania, pani dyrektor poszła w zaparte i napisała do wyroku skargę kasacyjną. Jak jest ona odrealniona od rzeczywistości można sprawdzić porównując ją z pytaniami.
Jak widać pytania dotyczyły strefy publicznej. Chcieliśmy wiedzieć, jak i czy w ogóle pani dyrektor rozlicza się za media, z lokatorami mieszkań komunalnych, które są nieodłączną częścią szkolnego budynku. Gdyby tego nie robiła, narażałaby szkołę na nieuzasadnioną stratę środków publicznych.
Trzecie pytanie również dotyczyło finansów publicznych. Nauczycielowi, który zajmuje mieszkanie komunalne, nie należy się dodatek mieszkaniowy, gdyby takie otrzymywał, naruszone zostałoby prawo.
Na nasze pytania pani dyrektor odpowiedziała, że wiadomości te nie stanowią informacji publicznej, czym poniekąd przyznała się, że taka informacja została wytworzona, ale według niej, nie mogła być nam udostępniona.
Inaczej stwierdził sąd, który wyjaśnił, iż informacją publiczną jest każda informacja o sprawach publicznych i każda wiadomość wytworzona, lub odnosząca się do władz publicznych, a także innych podmiotów wykonujących funkcje publiczne, w zakresie wykonywania przez nie zadań władzy publicznej i gospodarowania mieniem komunalnym, lub mieniem Skarbu Państwa.
Nie ulega więc wątpliwości, że pani dyrektor powierzono odpowiedzialność za szkołę, nie tylko w zakresie dbania o uczniów, ale także gospodarowania jej mieniem. Zatem wszystkie umowy, druki wpłat, wypłat, czy wszelkich rozliczeń powinny stanowić jawność publiczną.
Tymczasem w skardze kasacyjnej pani dyrektor, za pośrednictwem pełnomocnika (Krzysztofa Zygrzaka), próbuje całkowicie odwrócić kota ogonem stwierdzając, że nasze pytanie nie dotyczyły rozliczeń publicznego mienia, a prywatnych wydatków nauczyciela wskazanego z imienia i nazwiska.
To oczywiście jest nieprawdą, ponieważ imię i nazwisko pada, ale dopiero w pytaniu trzecim. Niestety, aby dowiedzieć się, czy nie zostało złamane prawo, musiało być właśnie tak skonstruowane.
Pełnomocnik próbuje skargę tak ukierunkować, aby uzyskać wrażenie, że nasze zapytanie kieruje się w stronę prywatności nauczyciela, które może być narzędziem do prześwietlania i weryfikacji majątku wszystkich nauczycieli wskazanych z imienia i nazwiska. Co więcej. Pełnomocnik zadaje nawet pytanie, czy w ramach prawa możemy typytać, o miesięczne rachunki wszystkich lokatorów zamieszkujących w lokalach komunalnych, podając przy tym absurdalny przykład.
Problem polega jednak na tym, że pani dyrektor i jej pełnomocnik nie zrozumieli, albo nie chcieli zrozumieć pytań, ponieważ jak widać, w żadnym z nich nie pytamy o prywatne rachunki lokatorów, nauczycieli, czy kogokolwiek, bo zapewne takimi pani dyrektor nawet nie dysponuje, ale pytaliśmy o umowy lub inne dokumenty (np. takie jak KP - kasa przyjmie), na podstawie których powstało rozliczenie pani dyrektor z lokatorami korzystającymi np. ze szkolnego ogrzewania, a więc strefy finansów publicznych.
Niestety, o tym w skardze nie ma nawet słowa, co może sugerować, że ktoś mocno boi się prawdy.
Tu do pobrania - WYROK WOJEWÓDZKIEGO SĄDU ADMINISTRACYJNEGO
Tu do pobrania - SKARGA KASACYJNA DO WYROKU