29 marca 2024, imieniny obchodzą: Wiktoryna, Helmuta, Ostapa

~x
20:52 26-03-2024
Szkoda, że portal przestał działać.... więcej »
~do Stefana z Nadarzyna
18:42 26-03-2024
Stefan, ale czy dostrzegasz jakąś różnicę pomiędzy obecnym wójtem a... więcej »

Sierpień 1944 w Nadarzynie - w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego

Komentarzy (13)
28-07-2017

Fot.: Po lewej dr Henryk Wróbel

Niestety, mimo apeli do radnych, pism do wójta, Stowarzyszeniu Przyjaciół Gminy Nadarzyn nie udało się przekonać samorządowców, do zaprezentowania wystaw na terenie nadarzyńskiego parku oraz, że działania stowarzyszenia mają charakter społeczny i co ważne patriotyczny, o czym świadczą zresztą fakty.  

SPGN mimo rzucania kłód pod nogi i twierdzeń, że ich działania mają związek z polityką nie poddało się. Dzięki życzliwości i uprzejmości rodziny płk. Tadeusza Rapackiego ma możliwość zaprezentowania wystawy i opisu zdarzeń podczas koncentracji żołnierzy Armii Krajowej z Ośrodka "Bąk" na działce, znajdującej się przy ulicy Błońskiej 3 w Nadarzynie (w latach 50-tych mieszkał tam Tadeusz Rapacki, a przez przez prawie kolejne 40 lat prowadził tam praktykę lekarską), na którą już dziś w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego serdecznie zapraszają.

 

Oprócz tego, pan Ryszard Zalewski zresztą jak zwykle, zebrał i przygotował materiał dotyczący sierpnia 1944 roku, w Gminie Nadarzyn:   


W roku 1944 ludność Nadarzyna liczyła około 900 mieszkańców. A we wsiach Gminy Młochów zamieszkiwało około 8000 osób (od roku 1940 przybyło do gminy około 150 wysiedleńców z terenów wcielonych do Rzeszy - Wielkopolska, Bydgoskie, Wągrowiec).
W zorganizowanych strukturach Armii Krajowej na terenie ówczesnej Gminy Młochów zaprzysiężono nie mniej niż 71 żołnierzy, włącznie z sanitariuszkami i łączniczkami Wojskowej Służby Kobiet.
Według „Targa" - Władysława Kołakowskiego i „Wichra II" - Józefa Kowalskiego (relacja z 1991roku) mieszkańców wspierających aktywnie działalność żołnierzy z plutonów nadarzyńskich Armii Krajowej mogło być około 180 - 200 osób.

Rozkaz mobilizacyjny do żołnierzy kompanii „Alaska - Brzezinki" dotarł po południu 1 sierpnia.
Dowództwo Okręgu Warszawskiego sprawował wtedy gen. bryg. Albin Skroczyński „Łaszcz”, natomiast dowódcą Podokręgu Zachodniego był ppłk. dypl. Franciszek Jachieć „Roman”
Dowódcą kompanii „Alaska” (Brzezinki) zgrupowania w gajówce Grabów był ppor. Bogusław Kupliński „Kozioł, Kilof” z Brwinowa. Sztab obwodu „Bażant” mieścił się w Podkowie Leśnej.
Sztab Podokręgu Zachodniego znajdował się w Milanówku z plutonem osłony, radiostacją i grupą łączników.

Zadaniem operacyjnym żołnierzy  Ośrodka „Bąk” była blokada oddziałów niemieckich w celu niedopuszczenia ich do Warszawy z chwilą, gdy rozpoczną się tam walki. Kierunki z południa i zachodu czyli drogi z Częstochowy i Żyrardowa przebiegały właśnie w obszarze ich działalności. Przewidywano również możliwość wsparcia oddziałów walczących w Warszawie.

Dla plutonów z części zachodniej ośrodka Bąk, zbiórki w trybie alarmowym w punktach kontaktowych trwały od wczesnego ranka 2 sierpnia. Koncentracja przebiegała w dwóch etapach. Wieczorem większość żołnierzy znalazła się w majątku rodziny Buksowiczów w Urszulinie skąd nastąpił wymarsz wraz z transportem broni i wyposażenia w kierunku głównej koncentracji - gajówce Grabów w lasach młochowskich.

Tam też dotarli akowcy z Nadarzyna. Nastąpiło przeliczenie sił, podział amunicji, broni oraz sprzętu. Rozdano też wszystkim biało-czerwone opaski z literami WP.
Liczy się, że zgrupowanie wynosiło od 150 do 180 żołnierzy. Z samego Nadarzyna było ich 30. Tam też zorganizowano dla nich kuchnię polową, a aprowizację zabezpieczono z majątku Młochów (plut. Wacław Franke) cielaka, kaszę, kartofle, warzywa, sprzęty kuchenne. Nastrój mimo niepogody był bojowy i ludzie byli pełni zapału.

Drugiego dnia koncentracji tj. 3 sierpnia po śniadaniu, zgromadzono oddział w stodole z zakazem jej opuszczania. Większość żołnierzy dopiero się poznawała, byli przecież w warunkach konspiracji. W tym czasie czyszczono broń oraz osuszano odzież, która zmokła w czasie ulewnego deszczu podczas marszu. Broń krótką miał co trzeci żołnierz, a długą jedyną przydatną w polu, co szósty. W ciągu dnia oczekiwano optymistycznie na rozkaz - wymarszu na Warszawę z komendy podokręgu zachodniego. Rankiem 4 sierpnia gdy przestało padać, do zgrupowania przyjechał  motocyklem oficer łącznikowy z pisemnym  - rozkazem niezwłocznego rozwiązania oddziału i zaniechania dalszej koncentracji. Żołnierze mieli zdać broń, oporządzenie i opaski a następnie powrócić do miejsc zamieszkania, pojedynczo lub w małych grupach. Jako powód podano brak możliwości przebicia się do Warszawy i brak dostaw oczekiwanego uzbrojenia.
Dowódca  kompanii ppor. Bogusław Kupliński „Kozioł” był tym faktem rozwścieczony i próbował się przeciwstawiać, przeczuwając negatywną reakcję ludzi. Niestety rozkaz komendanta podokręgu zachodniego był nieodwołalny. Ppor. Kupliński zarządził zbiórkę kompanii, odczytał rozkaz z niezwłocznym wykonaniem. Po zdaniu broni, pozbyciu się opasek i oporządzenia nakazał zachowanie wzmożonych środków ostrożności i powrót do domów. Reakcja i wzburzenie takim obrotem spraw była niezwykle silna, szczególnie wśród młodych żołnierzy, którzy oczekiwali jednak innego rozwoju wydarzeń. 
Na miejscu pozostała jedynie wybrana grupa żołnierzy i podwody do zabezpieczenia i transportu broni oraz  zatarcia śladów.

W warunkach strategicznych decyzja dowództwa była słuszna, bowiem Warszawa został praktycznie odcięta z kierunku zachodniego przez brygadę Dirlewandera - zmotoryzowany batalion policji - żandarmerii, 3 pułk kozacki i pułk azerbejdżański, batalion saperów szturmowych, 5 batalion grenadierów pancernych z Kalisza, dwa szkolne bataliony z Gniezna i Rawicza oraz 608 pułk ochrony z pułkiem ochrony dywizji spadochronowo–pancernej „Hermann Göring".

Z kierunku południowego do stłumienia powstania skierowano grupę gen. Günther Rohra w sile ok. 2500 żołnierzy, w skład której wchodziły brygada RONA ok. 1700 kałmuków - własowców, 607 baon saperów, baterie 80 pułku artylerii przeciwlotniczej.
Dodatkowo, według rozpoznania oddziału por. Wacława Lewickiego z Lesznowoli. na drodze Paszków - Magdalenka znajdowało się ponad 50 pojazdów wojskowych, transportowych i opancerzonych, w tym  43 czołgi.

Warto po latach ocenić skutki innego rozkazu – tego właśnie oczekiwanego przez młodych żołnierzy ze zgrupowania w gajówce Grabów. Wykonanie blokady oddziałów niemieckich i podjęcie walki np. w rejonie Nadarzyna, nawet jeżeli początkowym etapie mogło przynieść jakiś sukces (element zaskoczenia), to w efekcie Nadarzyn zostałby niewątpliwie spalony, ludność jeżeliby nie uciekła, byłaby wymordowana.

Tu odnotować należy jednak potyczkę oddziału „Orlika” z obwodu VI (Helenów) w Paszkowie w wyniku której przejęto dokumenty sztabowe dywizji „Hermann Göring" z frontu włoskiego. Zginął tam niemiecki major i kilku żołnierzy. Wśród żołnierzy VI rejonu, byli też mieszkańcy Wolicy i Walendowa. 

W czasie powstania członkowie Armii Krajowej z Nadarzyna i okolic prowadzili działania wywiadowcze, łącznikowe, i uczestniczyli w organizowaniu ośrodków pomocy dla ludności, której udało się wyrwać z walczącej Warszawy.
Rannym i chorym pomocy udzielał lekarz dr. Henryk Wróbel por. Armii Krajowej, który zorganizował niewielki szpital i nadzorował ekspozyturę RGO (Rada Głowna Opiekuńcza), która prowadziła kuchnię. Osoby cywilne znalazły noclegi krótsze lub dłuższe u wielu życzliwych mieszkańców Nadarzyna i w okolicznych wsiach.

Ważnymi działaniami było zaangażowanie w pomoc ludności cywilnej w obozie Dulag 121. Dostarczali oni tam żywność, a także opiekowali się tymi których udało się z tego obozu wydostać. W pomoc angażowali się właściciele okolicznych folwarków i nawet właściciel młyna w Nadarzynie Aleksander Ertner, z pochodzenia Niemiec.

Pomagały też, mimo własnego niedostatku i przepełnienia, siostry zakonne z Walendowa. Dostarczały furmankami żywność do obozu i przywoziły rannych i chorych, dla których zorganizowały nawet mały szpital. W pierwszych dniach powstania w Walendowie przechodził rozbite oddziały z Ochoty, Okęcia i Pęcic.
Szacunkowa ilość osób którym udzielono pomocy to nie mniej niż 5000 – 6000 osób. Większość tych ludzi przebywała tam do połowy 1945 roku.

Komentarze:
28-07-2017
~Władza gminy Nadarzyn w postaci wójta Grzyba i zastępcy Muchalskiego.:
Hańbi naszą gminę dziś i wcześniej historycznie i na co dzień.
28-07-2017
~Niech z bronkiem pojadą to może gratisa przywiozą.:
28-07-2017
~Żeby nie mieli problemów.:
Powinni mieć czerwoną przepaskę na biodrach i czytać na głos Markxa jak dojadą na mniejsce.
28-07-2017
~Czeka ich długa jazda w samotności.:
Tylko niech oni dwaj po drodze, uważają na zaprzęgi konne jadące poboczem , żeby nie nie zwalili konia, o wozie nie wspomnę.
28-07-2017
~Będa na tropie historii i przechytrzą Zalewskiego.:
Niech Muchalski ze swoim kierowcą od turystyki, pojedzie do Poronina i zrobi zdjęcia.
28-07-2017
~WIETNAM:
KUP PAN CEGLE.PANIE SZANOWNY.WIARA I PRZEDSTAWICIELE WIARY WRZYSTKO PADA NA RYJ. BEZ GWIAZDY NIEMA JAZDY 170TYSIECY ZA CZARNA GABLOTE.PANIE BOZE ZAGRZMIJ.LUDZIE W POTRZEBIE NA LEKARSTWA NIEMAJA.A TAKI NIE WSTYDZI SIE .ZAGRAMY DZIS W KARTY .I TYLE W TEMACIE.  więcej
28-07-2017
~Może postawią lenina.:
28-07-2017
~Grzyb tu przyszedł spod ruskiej granicy.:
Dobrze ze PIS uchwaliła w sejmie ustawę antykomunistyczną, bo nie pozwoli to Grzybowi i jego zastępcy, na postawienie pomnika STALINA, przed urzędem gminy Nadarzyn
28-07-2017
~Grzyb z Muchalskim stawiają pomniki katom a nie pomordowanym.:
28-07-2017
~BO IM WSIO RAWNO.:
Grzyb z Muchalskim to najwięksi przeciwnicy uhonorowania pamięci żołnierzy AK.
28-07-2017
~Ty kosie,ile dzisiaj wychlałeś wódki?:
Śmiesz robić sobie głupie żarty z bardzo ważnych spraw.
28-07-2017
~Prawak:
Weź lewaczku, ignorancie zrób wypad
28-07-2017
~Jan Kos:
My na "Rudym" wygraliśmy wojnę - a widzę po tym artykule, że mało brakowało a nadarzyniacy by wygrali powstanie warszawskie! Z roku na rok coraz więcej mamy bohaterów powstania!
 
Copyright © 2010 - 2024 Nadarzyn.tv
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. DALSZE ROZPOWSZECHNIANIE ARTYKUŁÓW, ZDJĘĆ, FILMÓW, TYLKO NA PODSTAWIE PISEMNEJ ZGODY WŁAŚCICIELA PORTALU