21 listopada 2024, imieniny obchodzą: Janusza, Marii, Konrada

~Szkapa.
19:04 21-11-2024
Taki byly wuefista szkolny na stanowisku i jest jak jest. A jak jest karzdy... więcej »
~Wybrali szkodnika.
18:52 21-11-2024
I on niszczy finanse gminne, czyli nasze.... więcej »
~kiki
18:27 21-11-2024
Chyba nie masz racji, skoro go wybrali, to on jest odpowiedzialny za wszystko.... więcej »

KRONIKA KS.MALISZEWSKIEGO CZ.- VIII

Komentarzy (0)
01-05-2011

KRONIKA KS.MALISZEWSKIEGO CZ.- VIII -Ostatnia

- Część 8 –
14) Ks. Czesław Maliszewski. Przybyłem tu 18.XII.1918 r. Ponieważ miałem zamówionych misjonarzy do poprzedniej parafii na misje – więc przybyli tu w kwietniu 1919 r., a renowacja odbyła się przed Św. Klemensem t. r. Następne misje odbyły się w 1928, a renowacja w Poście 1929 r. Księża Jezuici przybyli tu też pomiędzy misjami na ćwiczenia w łączności z ofiarowaniem się parafii Sercu Jezusowemu, a w 1934 r. w Adwencie odbyły się specjalne rekolekcje z racji 1900-lecia naszego odkupienia. W 1938 r. odbyły się misje ojców Redemptorystów, a renowacja w następnym Wielkim Poście. W 1948 r. od 1 do 9 maja, misje z renowacją na jesieni – rekolekcje odbywają się corocznie, tak dla parafian starszych, jak i dla dzieci szkolnych.

Fot.:I komunia Św. za czasów Ks.Maliszewskiego

Wizytacje generalne odbywały się: w 1919, w 1928, w 1934, a 27.IV.1948 r. ks. Kardynała A. Hlonda.
Nadarzyńska parafia absorbuje czas i siły proboszcza intensywnie. Szkoła: zastałem po okupantach tylko jedną w Nadarzynie 4 oddziałową – przeistoczyła się powoli w 7 klasową, a nawet krótko była i ósma, przybyła później szkoła w Starej Wsi, obecnie przeniesiona do Ruśca – trzecia w Wólce Kosowskiej, czwarta w Kostowcu. Lekcji udzielałem tylko w Nadarzynie, jednak dodając spowiedź sióstr co tydzień w Walendowie – chyba ze 12 lat od przybycia w Kostowcu – a kilka lat w Derdach, najważniejsze zaś posługi parafialne w kościele – razem to było dosyć.
Stan kościoła materialny i warunki własnej egzystencji zastałem opłakane. Zacny mój poprzednik, dla wyrównania rachunku na zero, ofiarował 1142 marki i 10 kopiejek. Ja zaś zostawiłem mojemu następcy zapasy kościelne i obfitą pomoc w naturaliach. Tutaj rola nieurodzajna – spadek waluty – przykład: dochód za r.1919 w kościele wynosił 3493 marki – równało się to w 1923 r. 40456339 marek. Wobec takiego spadku nie można było marzyć o wyrównaniu – musiałem prosić o pomoc w Walendowie żyta na chleb – a o pożyczkę na wyjazd na kurację. Jednocześnie z tym nie można było do lipca 1924 r. żadnych robić poprawek i inwestycji – gdyż pomimo ofiarności parafian – ich ofiary w ręku topniały. A nie mówiąc o mniej koniecznych sprawunkach – kościół, plebania, organistówka, dzwonnica bez dzwonów, wołały o wysokie nakłady. Dopiero więc w 1925 r. zaczęliśmy oddychać.
Ogromne płaty na kościele bez tynku zadecydowały by najpierw świątynię Pańską otynkować. Kosztów przedsiębiorcy tak co do tynkowania jak i innych podawać nie będę – mieści się to w umowach, księgach i rachunkach – będę tylko wyliczał ogólnikowo prace wykonane i przedmioty nabywane. Stosownie do istniejących jeszcze w 1925 r. praw, odbyło się zebranie na cmentarzu kościelnym i parafianie powzięli uchwałę. Wybrano Zarząd – Komisję Rewizyjną – chętnie przystałem – lecz Komisja najczęściej zastawała pustki w kasie – musiałem swoje oszczędności na wypłaty pożyczać. Po kościele otynkowano i plebanię, ofiary wpływały szczodrze choć powoli.
Dzwonnica została pobita deskami, a razem z organistówką pokryta gontem. Drugi raz pokryto gontem dzwonnicę i organistówkę w 1950 i 1951 r.
Plebania wewnątrz została dwa razy odnowiona – posadzka w dwóch pokoikach cementowa pokryta nowym linoleum. Na kupno dzwonów była na Stefance urządzona fantowa loteria. Kupiliśmy dwa – ze zwróconych z Rosji. Kościół, plebanię i organistówkę zelektryfikowano. Okna kościelne otrzymały ramy żelazne. Sprawiono witraże. Ołtarze i obrazy w 1936 r.
Ks. Pakulski pragnął dać w bocznych ołtarzach patronów kościoła, dlatego usunął do skarbca nad zakrystią obrazy artysty malarza Wojniakowskiego Zwiastowanie i Św. Annę, a w nowych ołtarzach umieścił marnego pędzla obrazy Św. Klemensa i M. B. Różańcowej, oprócz tego we wnękach koło chóru umieścił ołtarzyki Św. Antoniego i Serca Jezusowego. Po naradzie z kompetentnymi osobami, postanowiliśmy wrócić obrazy Wojniakowskiego na dawne miejsce. W nadstawach ołtarzy zrobiono wgłębienia i akurat obydwa obrazy umieszczono. Przy tym trzeba było odnowić te obrazy i Pana Jezusa na krzyżu, a Św. Anny gruntownie zrekonstruować, był już podarty i podług malarki i konserwatora za pół roku byłby nie do naprawy. A ponieważ szło i o patronów, więc w witrażach nad Św. Anną umieszczono Św. Klemensa, a nad Zwiastowaniem – M. B. Różańcową.
Wskutek porady, by chorągwie na kościele nie przeszkadzały w obejmowaniu całości, umieszczono je w stojaku we wnęce, a ołtarz przeniesiono, gdzie jest pomnik fundatora. Ponieważ te ołtarzyki nie były używane – gdyż wierni byliby tyłem odwróceni do W.O. w czasie mszy świętej – teraz tak jest z ołtarzem Św. Antoniego – należałoby je ofiarować do innego kościoła, a zamiast ołtarzyków umieścić w kościele figury Serca Jezusowego i Św. Antoniego.
W 1934 r. przybyła nowa mała monstrancja – przydatna jest na mniej uroczyste wystawienia.
W 1930 r. Zarząd Gminy zachęcony przez kierownika tutejszej szkoły, zamyślał odebrać drogę cmentarną – na polecenie Kurii by bronić możliwymi sposobami – na jej początku, od szosy, umieszczono pierwszy krzyż misyjny, który żołnierze niemieccy w 1939 porąbali.
Malowanie kościoła odbyło się w 1940 r. i 1951 r. Trzy dzwony sprawiono w 1946 r.
W początku wojny 1939 r., ze zrzuconych bomb, w kościele od strony północnej wyleciały szyby – uszkodzono częściowo witraże – ukradziono trzy pateny – odłamano górną część jednego kielicha, pogięto i zniszczono dawną puszkę w formie snopka – pogięto i zniszczono barokowy relikwiarz – podpalono w zakrystii kościół, figury do szopki połamano. Dzwony zabrano. Osobiste sprawy: krzywdy, kradzieże, zamachy na życie – pomijam. Starty kościelne po części zlikwidowano – służba Boża szła w porządku. Ilościowo bielizny kościelnej, zwłaszcza alb i obrusów, jeszcze nie wyrównano. Ławek 16 było kupionych w 1929 r., a reszta 4 w 1951 r.
Zrobię wyjątek i podam koszta posadzki. Wiadomo mi było, że na posadzkę marmurową kościół na prowincji nie może sobie pozwolić. Lecz tak się złożyło, że ofiarność przy wznowionej kolędzie była spora, przedsiębiorca miał prawie resztę marmuru kararyjskiego, choć z ryzykiem za 60 tys. zł w 1952 r. położono na dawną posadzkę kamienną – białą marmurową kararyjską – a szarą kielecką. Płaciłem od maja do końca grudnia – przedsiębiorca był cierpliwy, a dopomagałem w wypłacie swojemi lub pożyczonymi. Była też jedna zbiórka. Dzięki Bogu, że się udało.
Oparkanienie cmentarza kościelnego zastałem murowane, lecz cegła prawdopodobnie ze starych budowli. Dość, że tynk pomimo kilkorazowego pokrycia, trzymać się nie chce, a że były inne ważniejsze prace do dziś przedstawia się odrapany. Dało się przynajmniej płaszcz na całą długość cementowy i umieszczono dwie boczne żelazne bramki, a przy frontowej bramie – z boku żelazne sztachetki. W 1932 r. umocniono figurę Św. Jana i przemurowano kawałek parkanu, z boku przy wiązie, którego korzenie w tym miejscu parkan rozsadzają. Koniecznym jest umieścić wyżej dzwony, gdyż podczas procesji zagłusza śpiew, na razie to niemożliwe.
Cmentarz grzebalny był nieuporządkowany i obecnie trudno to zmienić, ponieważ wcześniej go nie rozplanowano. Tyle, że ostatnio dano rów i wał, na którym posadzono drzewa – przynajmniej część nową myślałem dobrze uporządkować, jednak mi brużdżono.
W 1943 r. przybyła bramka żelazna, po bokach słupy, z prawej kilka metrów murowanego parkanu, a z lewej cały bok, strona od drogi strzeniowskiej i zakręt na prawo; bez mała połowa długości, otrzymały solidny parkan, częściowo z cegły, częściowo z kamienia.
Nadarzyn i siedziba Rusiec nazwany „Magna”, jak mówi Łukaszewicz, starożytnej rodziny Nadarzyńskich de Rusiec, a po części i okolice, musiały być od wieków częściowo zamieszkane. Mój bezpośredni poprzednik twierdził, że taką bardzo starożytną osadą jest Popówka, w 1931 r. na trafiono na gruncie wsi Stara Wieś – przy obecnej szosie jakieś 2,5 km od Nadarzyna – na starodawną ceramikę, którą zabrano do muzeum w Warszawie. Widziałem też po drodze do Otrębus wyorane kwadratowe kamienie na roli należącej do wsi Zosin. Czy nie służyły do ołtarza pogańskiego? Wreszcie w pierwszych latach mojego tu pobytu, spadł pod lasem młochowskim, na łąkę należącą do Starej Wsi rozpalony aerolit, widziany w chwili spadania przez mieszkańców tej wsi – obecnie już się kruszy – lecz po spadnięciu miał około 5 metrów długości, a do 2 szerokości.
W lutym 1927 r. na mocy zezwolenia Ordynariatu, zaczął działać 3-ci Zakon Św. Franciszka, choć erekcja urzędowa nastąpiła w 1929 r. Zasługa powstania tego zakonu, istnienia i rozwoju, przypada najzacniejszej parafiance Katarzynie Dziewickiej. W rok bodaj po ślubie 1906 r., gdy Pan Bóg dał jej dwóch synów bliźniaków – zabrał męża – postanowiła zostać wdową i oddać się służbie bożej. Z początku należała i zapisana była do tego zakonu w Warszawie, a gdy sposobność się nadarzyła, zebrała grono sióstr i braci i zorganizowała samodzielny zakon tutaj. Wspomniana Dziewicka – jest tego zakonu przełożoną od początku do dziś – gdyż trudno znaleźć inną na jej miejsce. Chyba koło setki już zmarło braci i sióstr, a jednak dzięki jej gorliwości mniej więcej ze 60 osób stale stanowi ten zakon. Ofiarność tego zakonu na potrzeby kościoła jest bardzo wydatna, lecz najważniejsze, że poziom duchowy tylko dzięki jemu jest na parafii tak wybitny.
Drugą organizacją jest założona w 1933 r. Straż Honorowa Serca Jezusowego. Ponieważ ten związek jest dość luźny, trudniej policzyć mi – mniemam jednak, że osiąga setki osób. Tamci mają miesięczne nabożeństwa w pierwsze piątki – ci w czwartki po 15-tym.
Bractwo Różańcowe istnieje od dawna – organizacja obecnie bardzo luźna. Co kwartał odbywa się za zmarłych z katafalkiem nabożeństwo żałobne.
Krucjata Eucharystyczna istnieje około 25 lat – posiada też duży sztandar, z którym występuje w procesjach eucharystycznych.
Akcja Katolicka rozwijała się stale w 3-ch filarach – gdyż o czwartym mężów nie ma co wspominać.
Z piśmiennictwa rozchodziło się po parafii do 1939 r. prawie setka egzemplarzy „Przewodnika Katolickiego” – dla członków 3 Zakonu „Rodzina Seraficka” i „Rycerz Niepokalanej” w nieznanej mi ilości, gdyż rozsyłano go pod osobistymi adresami. Po wojnie przychodziło do 50 egzemplarzy „Niedzieli”, dopóki nie przestała wychodzić.
Istnienie poczty w Nadarzynie zawdzięcza swój początek Kościołowi a osobie organisty p. Zambrzyckiego. Objąwszy tu posadę w 1925 r. nauczył się systemu telegrafowania i w organistówce utworzyliśmy biuro pocztowe. Pierwotnie wszystko trzeba było przynosić z Pruszkowa, dopóki autobusy nie wzięły na siebie dostarczania wszystkiego bezpośrednio z Warszawy.
***********************************************************************
I tu kronika księdza Maliszewskiego się kończy. Na końcu widnieją pieczęcie z wizytacji z komentarzem „Należało by pisać w dalszym ciągu – 12.IX.1956”...

Komentarze:
 
Copyright © 2010 - 2024 Nadarzyn.tv
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. DALSZE ROZPOWSZECHNIANIE ARTYKUŁÓW, ZDJĘĆ, FILMÓW, TYLKO NA PODSTAWIE PISEMNEJ ZGODY WŁAŚCICIELA PORTALU