Telenowela, to taki niekończący się serial, z odcinkami dopisywanymi na bieżąco i chyba z taką niekończącą opowieścią mamy do czynienia w Nadarzynie. W rolach głównych mieszkańcy, prywatne przedsiębiorstwo i Urząd Gminy reprezentowany przez wójta Janusza Grzyba.
Mieszkańcy próbują reagować na nieprawidłowości, a wójt swoje, nic nie widzi, nic nie słyszy popierając praktycznie w ciemno przedsiębiorcę, czego efektem jest cofnięta decyzja, przy której Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie zostawia suchej nitki na organie administracyjnym ją wydającym (UG Nadarzyn).
Sprawa dotyczy podniesienia terenu na działkach nr ew. 460, 426,465/2 i 465/3, których właścicielem jest firma P.U.Hetman. Mieszkańcy dokumentują, robią zdjęcia i wnoszą wniosek o przywrócenie terenu do stanu poprzedniego, bo tak stanowi prawo, a wójt odmawia wierząc przedsiębiorcy który zapewnia, że żadnego podnoszenia terenu nie było, tylko dokonano utwardzenia terenu kostką brukową.
Wójt w swoim uzasadnieniu powołuje się również na wizję terenową Inspektoratu Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Grodzisku Mazowieckim, który również nie zauważył nigdzie podniesionego terenu. A jak nie ma podniesienia terenu, to nie ma zmian stanu wody w gruncie i oczywiście nie ma sprawy. Zamiecione, wygładzone, posprzątane. Śmiać się, czy płakać, nie wiadomo. Parodia goni parodię.
Na szczęście są instancję wyższe, które na taki porządek reagują alergicznie. I takim było Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Zauważyło ono, chyba rzecz zanikającą w naszej gminie, ale nie tylko, że organ administracyjny powinien dążyć wszelkimi sposobami i narzędziami jakimi posiada, do ustalenia faktycznego stanu sprawy, tak aby pogłębić zaufanie obywateli do państwa. (?)
Tymczasem z przeprowadzonych analiz sprawy, Kolegium nie zauważyło, aby Urząd Gminy przeprowadził postępowanie wyjaśniające. Więcej, zauważyło że wójt gminy w swoich wyjaśnieniach zapętlił się tak, że jedno zaprzeczało drugiemu. Tak było z analizą "czy podniesienia terenu, mogło spowodować zmianę stosunków wodnych", po czym w dalszej części uzasadnienia było całkowite zaprzeczenie o jakimkolwiek podnoszeniu terenu.
W tym wypadku SKO nie mogło postąpić inaczej, jak uchylić zaskarżoną decyzję podpisaną przez wójta i przekazać ją do ponownego rozpatrzenia. Tylko, że rozpatrywać ją będą ponownie urzędnicy podlegli wójtowi Januszowi Grzybowi i znów może się okazać, że woda płynie pod górę.