Do wyborów samorządowych, czyli tych podczas których wybieramy wójta i radnych, zostało około pół roku. Mimo to wiele wskazuje na to, że kampania wyborcza się już zaczęła.
Chleba i igrzysk, to okrzyk autorstwa starorzymskiego poety Juwenalisa, który wznosiło rzymskie pospólstwo, domagając się pożywienia i rozrywek.
Postulaty te były realizowane, między innymi poprzez igrzyska gladiatorów, podczas których rzucano w tłum monety, czy organizowano publiczne uczty dla tysięcy osób. Bywało też, że rozdawano chleb, zboże czy pieniądze pojedynczym osobom. Liczba obdarowywanych w ten sposób za rządów cesarza Oktawiana Augusta wynosiła około dwieście tysięcy. Rozdawnictwo tego typu na wzór Rzymu było organizowane przez bogatych obywateli innych miast, a jego szczególną formą były fundusze alimentacyjne wypłacające zapomogi dla sierot.
Celem rozdawnictw były nie tyle pobudki humanitarne, czy łagodzenie napięć społecznych, a zdobycie popularności potrzebnej w działalności politycznej. Kontakty z ludem były dla cesarzy okazją do poznania panujących wśród niego nastrojów i możliwością wpływania na jego opinię.
W Gminie Nadarzyn mimo, że mieszkańcy domagają się modernizacji ulic, ich oświetlenia, chodników, postanowiono uszczęśliwić nas Kartą Nadarzyniaka, żłobkiem, czy dziewięcioma zewnętrznymi siłowniami. Ba, od 16 lat, chyba po raz pierwszy, zaczęto nas pytać, np. czy zgadzamy się z utworzeniem żłobka po starej szkole w Ruścu, jakie byśmy chcieli przyrządy do siłowni zewnętrznych. Powstała nawet ankieta w której zapytano nas mieszkańców, czego nam brakuje i co byśmy chcieli zmienić w naszej gminie.
Cele chwalebne, ale dlaczego dopiero teraz i czy oby nie za późno?
Dlaczego nikt nas mieszkańców nie zapytał w ten sam sposób, czy chcemy sortownię śmieci w środku Nadarzyna? Dlaczego nie było takiego pytania mimo zaleceń Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska? Dopiero teraz postanowiono zatroszczyć się o nas mieszkańców?
Do wyborów, jak wspominaliśmy pozostało zaledwie pół roku, a na wyżej wymienione cele w budżecie gminnym nie ma nawet grosza. Jest za to uchwała pozwalająca zaciągnąć wójtowi kredyt w wysokości prawie 8 mln zł na spłatę wcześniejszych kredytów i pożyczek. Jest również uchwała, pozwalająca wójtowi zaciągnąć jeszcze jeden kredyt, również prawie w wysokości 8 mln zł, na budowę szkoły w Ruścu. Czy zatem stać naszą gminę na Kartę Nadarzyniaka, w której gmina będzie musiała partycypować? Czy mamy uwierzyć, że przedsiębiorcy zrezygnują z części swoich przychodów tylko dla szczytnych idei, poprawiających wizerunek urzędu.
Jak zapewniał wójt, aktualnie prowadzone są rozmowy z przedsiębiorcami i różnymi instytucjami, które maja udzielić mieszkańcom zameldowanym w gminie Nadarzyn zniżek, na rożnego rodzaju bilety, wstępy, czy rabaty w sklepach. Ale, czy taki przedsiębiorca, czy instytucja będą chcieli zrobić to za darmo? Czy nie będą to kolejne umorzenia w podatkach? Czy gmina nie będzie musiała dopłacać do tego, abyśmy mieli zniżki kosztem nowej drogi, czy oświetlenia?
Żłobek, to kolejny szlagierowy pomysł, którego oddanie planowane jest na 1 stycznia 2015 roku z naciskiem na planowany. Jak będzie tego nie wie nikt. W kasie na razie pustka, a dotacje unijne będą uruchomione dopiero w drugiej połowie roku. Czy więc w obecnej sytuacji gminy, to nie jest bardziej wróżenie z fusów?
Kolejny pomysł to zewnętrzne siłownie. Panowie wójtowie chyba za bardzo naoglądali się pani prezydent Warszawy Gronkiewicz Waltz, która takie urządzenia prezentowała w kampanii referendalnej.
Na nie również nie ma pieniędzy i nie były one w planowane w budżecie gminy. Skąd więc wójtowie wezmą na nie pieniądze, jeżeli kredyty muszą spłacać kredytem? Kolejne dzielenie skóry na niedźwiedziu?
No ale cóż, jest fajnie. Już teraz jako mieszkańcy, możemy wybrać sobie urządzenia, które widzielibyśmy w naszych sołectwach. Czy je zobaczymy? Raczej w tym roku mało realne, chyba, że kolejny kredyt i szereg innych warunków do spełnienia.
Po pierwsze kredyt, lub inne pieniądze, powinny być wprowadzone do budżetu, a to wymaga uchwały radnych.
Po drugie należałoby zaleźć miejsca i je zaprojektować. A po trzecie, na taką inwestycję należałoby przeprowadzić przetarg. Chociaż punkt drugi i trzeci można ominąć, robiąc w każdym sołectwie oddzielną inwestycje, poprzez zgłoszenie budowy do starostwa, a wykonawcę wybierając palcem. Ale czy to jest rozwiązanie ekonomicznie?
W dalszym ciągu pozostaje jednak punk pierwszy. Skąd na to wsiąść pieniądze, mając jeszcze w planach, żłobek, Kartę Nadarzyniaka, a może jeszcze inne PLANY niespodzianki?
Oczywiście chcielibyśmy, aby nasza gmina, jako jedna z najbogatszych na Mazowszu, takie plany miała częściej i żeby były one realizowane, a nie tylko planowane na pół roku przed wyborami.
Naszym zdaniem, te wszystkie nowe pomysły, to nic innego, jak obietnice wyborcze. Najrealniejszą z nich wydaje się Karta Nadarzyniaka. Zapewne do wyborów będziemy cieszyć się z jakiś zniżek, nie zdając sobie sprawy co tracimy w zamian.
O tym, że są to obietnice wyborcze może sugerować także jeden drobny szczegół. W przypadku urządzeń do siłowni swoje propozycje możemy zgłaszać do radnych za wyjątkiem Wolicy. Tam mieszkańcy, swoją propozycję mają składać do sołtysa. Czy to ma być nowy kandydat na radnego? Czy to ma być kolejny sołtyso-radny, który jeden dzień w miesiącu "nadzoruje" wójta, a w pozostałe dni jest przez wójta nadzorowany?