Do Sejmu trafiła ustawa, która ma rozwiązać problem dziesiątek tysięcy osób zalegających ze składkami. Twierdzą tak przynajmniej posłowie PO, którzy przygotowali dokument.
Według nich projekt ma szansę raz na zawsze zakończyć wielki spór pomiędzy przedsiębiorcami a ZUS-em.
Przypominamy, że do końca lutego 2009 roku osoby wykonujące pracę nakładczą i jednocześnie prowadzący działalność mogli wybrać formę ubezpieczenia. Korzystniejsze było płacenie składek od chałupnictwa. Wielu skorzystało z tej okazji, ponieważ dużo na tym zyskiwali lub – po prostu – inaczej nie przetrwaliby na rynku.
Takie działania kwestionuje teraz ZUS twierdząc, że niektóre osoby zawierały umowy o pracę nakładczą jedynie w celu obejścia prawa. Płacili więc niższe składki od chałupnictwa, gdy tymczasem powinni opłacać je od działalności.
Przedsiębiorcy zaczęli dostawać zatem decyzje od ZUS. Czytali w nich, że muszą uregulować zaległe składki od działalności wraz z odsetkami. Zakład zaczął kwestionować składki nawet sprzed 10 lat. Wiele firm upadło, zaległości sięgały bowiem nawet 40 tys. złotych.
Problem zaległych składek dotknął również osoby, które przed 20 września 2008 roku nieformalnie zawiesiły działalność gospodarczą.
Kto może liczyć na umorzenie zaległości?
Projekt Platformy przewiduje umorzenie długów dla wszystkich właścicieli firm mających zaległe płatności wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych za okres od 1 stycznia 1999 roku do 28 lutego 2009 roku.
Na abolicję będzie można liczyć bez względu na tytuł oraz przyczynę zaległości. - Szacujemy, że kwota ogólna, jaka podlega abolicji, to ponad 800 milionów złotych, a około 50 procent tej kwoty to odsetki – mówiła podczas konferencji prasowej posłanka Izabela Mrzygłocka z PO.
- Zmiany te, poprzez umorzenie najstarszych – a więc najtrudniejszych do spłaty - zaległości, będą dużym wsparciem dla przedsiębiorców, pozwalającym na odzyskanie płynności finansowej – piszą posłowie Platformy w uzasadnieniu projektu.
Szacuje się, że umorzenie objęłoby należności:
a) na ubezpieczenia społeczne – około 549,5 mln zł (w tym 256 mln zł odsetek),
b) na ubezpieczenie zdrowotne – około 275,8 mln zł (w tym 116,7 mln zł odsetek),
c) na Fundusz Pracy – około 43,2 mln zł (w tym 21,3 mln zł odsetek).
Abolicja tylko pod pewnymi warunkami
Umorzenie nie będzie automatyczne. Konieczne będzie złożenie wniosku w terminie 12 miesięcy od daty wejścia w życie projektowanej ustawy.
Ponadto konieczne będzie uregulowanie wszystkich pozostałych, niepodlegających umorzeniu składek, odsetek za zwłokę i pozostałych powstałych kosztów (w tym opłat i kosztów egzekucyjnych). Będzie na to 12 miesięcy od daty uprawomocnienia się decyzji określającej warunki umorzenia.
Warunek ten będzie spełniony także, gdy należności niepodlegające umorzeniu, np. składki ZUS należne za pracowników, zostaną rozłożone na raty. Układ ratalny musi zostać zawarty nie później niż w ciągu roku od wejścia w życie ustawy, ale raty będzie można spłacić później.
Przedsiębiorcy będą musieli pamiętać, że okres umorzenia nie będzie zaliczany do lat składkowych, czyli brany pod uwagę przy ustalaniu prawa do świadczeń emerytalnych i rentowych.
Będą ograniczenia. Kto zostanie bez abolicji?
Jeden z artykułów projektu określa, kiedy umorzenie nie będzie możliwe. Z abolicji nie skorzysta przedsiębiorca, który sam był zgłaszany do ubezpieczeń społecznych jako wykonawca lub jako płatnik zgłaszał do ubezpieczeń inne osoby – gdy ZUS wydał wobec niego prawomocną decyzję stwierdzającą niepodleganie ubezpieczeniom społecznym z tytułu zatrudnienia na podstawie umowy o pracę nakładczą (czyli gdy stwierdził, że wspomniane osoby zawierały umowy o pracę nakładczą jedynie w celu obejścia prawa).
Posłowie wychodzą bowiem z założenia, że stosowane w polskim systemie ubezpieczeń społecznych prawo wyboru tytułu do ubezpieczeń nie może być traktowane jako podstawa do unikania obowiązku opłacania składek z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności.
Szansa na zmiany, czy zostanie po staremu?
- Jest to kolejny ważny krok na drodze do rozwiązania dramatu dziesiątek tysięcy drobnych przedsiębiorców – uważa Dorota Wolicka ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Innego zdania są osoby zrzeszone w Stowarzyszeniu Poszkodowanych Przedsiębiorców RP, których problem bezpośrednio dotknął
– Jest to kolejny "bubel prawny" przygotowany tylko w celu "zamydlenia oczu" opinii publicznej i szeregu bezpośrednio zainteresowanych drobnych przedsiębiorców, aby chwilowo uspokoić piętrzące się napięcia społeczne i w żaden sposób, oprócz naprawdę jednostkowych przypadków, nie rozwiąże problemu tysięcy drobnych przedsiębiorców – czytamy w oficjalnym stanowisku poszkodowanych.
Według stowarzyszenia projekt zawiera zbyt dużo niejasności oraz ograniczeń, które są widoczne na pierwszy rzut oka.
Dariusz Madejski, e-prawnik.pl