Łatwiejsze procedury udziału w przetargach i stopniowa elektronizacja systemu - to zmiany proponowane przez Urząd Zamówień Publicznych. Reforma ma przede wszystkim ograniczyć zbędną biurokrację i zwiększyć konkurencję na rynku zamówień publicznych.
- Propozycje Urzędu Zamówień Publicznych wychodzą naprzeciw postulatom od dawna zgłaszanym przez przedsiębiorców. Szczególnie, że część z nich została niedawno zaproponowana przez Komisję Europejską, jako zmiany, które mają wejść do europejskich dyrektyw - mówi Witold Jarzyński, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju.
UZP proponuje m.in. zmianę potwierdzania warunków udziału w postępowaniu przetargowym. Obecnie w przypadku dużych zamówień zamawiający ma obowiązek żądać dokumentów od wszystkich uczestników. Według nowych propozycji wystarczą tylko oświadczenia wykonawców, na podstawie których będą mogli uczestniczyć w przetargu. Dokumenty dostarczy tylko przedsiębiorca, który wygrał przetarg.
- To jest bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ będzie mniej papierologii dla zamawiających, mniejsze koszty dla wykonawców. Powinno się to przyczynić do zwiększenia konkurencyjności zamówień publicznych. Te małe firmy, dla których korzystanie z prawników, wszystkie zaświadczenia, księgowość, niosą ze sobą znaczne koszty, będą chętniej uczestniczyły w przetargach - podkreśla Witold Jarzyński.
Ekspert FOR chwali również pomysł, by Krajowa Izba Odwoławcza przygotowywała uchwały dotyczące pewnych zagadnień prawnych.
- Obecnie KIO sądzi ok. 3 tys. spraw rocznie. Jest tego bardzo dużo. Między konkretnymi wyrokami powstają różnice interpretacyjne między przedsiębiorcą, wykonawcą i zamawiającym, więc trudno jest połapać się w tym wszystkim. Jeżeli KIO będzie od czasu do czasu podejmować takie uchwały, może to pomóc w stosowaniu całej ustawy - uważa Jarzyński.
Urząd Zamówień Publicznych chce również stopniowo elektronizować system zamówień publicznych, m.in. poprzez wprowadzenie elektronicznych licytacji. Zgodnie z założeniami ma to przynieść budżetowi oszczędność ponad 200 tys. zł na jednej aukcji.
Jak wyjaśnia Witold Jarzyński w propozycjach UZP jeden przepis może budzić kontrowersje. To tzw. preferencje europejskie, umożliwiające udział w przetargach wyłącznie wykonawcom z krajów, które otworzyły rynek zamówień publicznych dla wykonawców polskich.
- Jest to pomysł, aby z zamówień publicznych eliminować wykonawców z krajów, które nie podpisały umów z UE lub Polską, głównie chodzi o Chiny. Byłyby one wyeliminowane z zamówień publicznych w Polsce, gdyby ten pomysł o preferencjach europejskich przeszedł. Chyba, że Chiny podpisałyby specjalną umowę w ramach Światowej Organizacji Handlu, wtedy zmuszone byłyby otworzyć swój rynek zamówień publicznych, ale mogłyby mieć dostęp do polskiego rynku zamówień publicznych - wyjaśnia ekspert FOR.
Takie przepisy mogą ograniczyć konkurencję na polskim rynku, ale również wpłynąć na pogorszenie dwustronnych relacji gospodarczych. Chyba, że jest to stanowisko uzgodnione z innymi krajami UE, które ma wywierać presje na Chiny, by otworzyły swój rynek zamówień publicznych przed unijnymi firmami.