Tajne spotkanie w Nadarzynie ?

"Autobus wypełniony pracownikami. Z każdym przejechanym kilometrem pasażerowie stają się coraz weselsi. Pijani, krzyczą, płaczą, wpadają sobie w objęcia i się całują". - Teraz już wiem jak można rozwinąć hasło 'Łączmy się razem ponad podziałami" - Niech żyją dzieci kwiaty!   więcej

Czytam na waszym portalu te protokoły z kontroli RIO w Urzędzie Gminy i tak się zastanawiam nawiązując do tytułu znanej komedii "Czy leci z nami pilot?". Czytam sobie o tych tajnych spotkaniach zaufanych vip-ów nadarzyńskich z vice-premierem z PSL-u i zadaję sobie pytanie czy zarządzający naszą gminą nie powinni przenieść swojego doświadczenia i zainteresowań o poziom wyżej i nie wesprzeć vice-premiera Piechocińskiego w jego ministerstwie? Gmina Nadarzyn ze swoim skromnym i zadłużonym budżetem może nie przetrzymać dłużej tego nawału "kompetencji", "gospodarności", "fantazji", oraz "Quwa-kultury". Szkolenia kilkudniowe kadry lekarzy i personelu pomocniczego nadarzyńskiej służby zdrowia z osobami z poza ośrodka zdrowia to najlepszy obraz jak się wyrzuca w błoto pieniądze zarobione na pacjentach.  więcej

ha ha ha kogo pokazywać na szkoleniach? Kolego lub koleżanko. Dam ci dobrą radę. Jeżeli chcesz bronić wizerunku jednego czy drugiego to lepiej ich nie pokazuj jak "wyglądają" na szkoleniach. Wzór o którym mówisz to chyba tylko nadaje się do programu "bicie rekordu ...... Polski" dla ułatwienia to prowadził go swego czasu Maciej Rock!  więcej

Bardzo dziękuje, za to że nasza gmina jest postrzegana za wzór do naśladowania. To zasługa Wójta i jego zstępcy mam nadzieję że się nie przejmują zabardzo tymi wypocinami i tendencyjnymi newsami. Jak naprzykład o ustawie śmieciowej, którą autor artykółu przypisał naszym włodarzom. Jak w tv jest głośno o tym że gminy są nic nie winne cisza :) Nadarzyn tv bądź żetelny.  więcej

Tańce, hulanki, swawola. A potem walka z potwornym kacem. I kłopoty z frekwencją na zajęciach. Nie okłamujmy się. Tak wygląda większość szkoleń, które finansuje firma, samorząd lub Unia Europejska. Autobus wypełniony pracownikami. Z każdym przejechanym kilometrem pasażerowie stają się coraz weselsi. Pijani, krzyczą, płaczą, wpadają sobie w objęcia i się całują. Tak wyjazd na szkolenie, do którego z powodu nadużycia mocnych trunków nie doszło, zapamiętał prof. Mariusz Jędrzejko, socjolog badający zwyczaje panujące w korporacjach. Uczony nie ma złudzeń: niemal każdy czynny zawodowo Polak mógłby opowiedzieć wiele podobnych historii.60-70 procent szkoleń wyjazdowych zawiera mniej lub bardziej rozbudowany element rozrywkowy – szacuje Andrzej, współzałożyciel firmy trenerskiej, który woli nie ujawniać nazwiska, by nie stracić klientów. Najgorszy jest – według niego – dzień drugi, kiedy to po wieczorze integracyjnym 90 proc. „korpoludów” jest „nie w formie”. Wtedy nawet hiperatrakcyjny temat, podany lekko i dowcipnie – dodaje – zupełnie ich nie kręci. Całą energię zużywają przecież na walkę z ciężkim kacem. - Jedna z uczestniczek, nawiasem mówiąc dyrektorka oddziału znanego banku, przyszła na zajęcia ze szklanką coli – wspomina Andrzej. – Przez godzinę, pewnie za sprawą dodatku do owego napoju, kobieta była dziwnie nadaktywna. Zadawała podchwytliwe pytania, wyrażała wątpliwości, podważała moją wiedzę i autorytet. Po czym jakby nigdy nic opuściła salę wykładową. A jej chwiejny krok wzbudził u podwładnych nieskrywane rozbawienie. Ballady i romanse Grzegorz Turniak, trener z wieloletnim stażem i członek zarządu Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców w Polsce, nie widzi nic złego w tym, że firmy próbują łączyć naukę z rekreacją. Przeciwnie. Uważa, że to służy budowie lepszej atmosfery w zespole, poprawia komunikację między pracownikami oraz pomiędzy podwładnymi a przełożonymi. W rezultacie – wzmacnia u zatrudnionych entuzjazm i motywację. - Komfortowy ośrodek, basen, sauna, gitara przy ognisku, dyskoteka do białego rana, „piękne okoliczności przyrody”, wszystko to sprzyja integracjom – nie tylko zakrapianym, ale też tym o zabarwieniu erotycznym – śmieje się Turniak. Na jednym ze szkoleń wyjazdowych, które prowadził, gorące uczucie połączyło pewną panią z pewnym panem. Oboje żyli do tej pory w szczęśliwych, jak się wydawało, małżeństwach. Nic więc dziwnego, że pozostali uczestnicy mieli problem z zaakceptowaniem rodzącego się na ich oczach romansu. - Plotkom, obmowom i wyrazom oburzenia nie było końca. Wątek obyczajowy zdominował wszystko inne – wspomina Grzegorz Turniak. – Musiałem stawać na głowie, by cokolwiek z tego, co miałem uczestnikom do przekazania, rzeczywiście do nich trafiło. - Z moich obserwacji wynika, że alkoholowe ekscesy częściej zdarzają się na szkoleniach organizowanych przez przedsiębiorstwa państwowe niż firmy prywatne. Zwłaszcza w dużych międzynarodowych korporacjach ludzie trzymają poziom, bo wiedzą, że szef patrzy i trzeba dbać o reputację – podkreśla Grzegorz Turniak. Upadek obyczajów Doktor Marek Suchar, prezes firmy doradczej IPK, mówi, że cudów nie ma: jeśli szkolenie odbywa się w dobrym hotelu czy na promie pasażerskim, aspekt rozrywkowo-integracyjny musi przeważyć.Mam wrażenie, że sami pracodawcy nie wpadają z tego powodu w rozpacz. A chyba nawet się cieszą, że pracownicy mogą odreagować – mówi dr Suchar. – Bądźmy szczerzy, niektórzy przedsiębiorcy traktują naukę tylko jako pretekst, aby ludzie mogli się spotkać, rozluźnić, zabalować. No i by móc wrzucić taki wyjazd w koszty. Jego zdaniem, trudno u uczestników wykrzesać zapał do nauki, gdy szkolenie ma charakter zamknięty, jest finansowane przez firmę i nie kończy się egzaminem. To nie musi wcale oznaczać – zaznacza – że wszyscy ludzie przychodzą na zajęcia pijani. Znacznie częściej po prostu są znudzenie i nawet nie próbują udawać minimalnego choćby zainteresowania tematem szkolenia.Bezradni trenerzy Kamil Krzemiński, doświadczony trener z Warszawy, nie czuje się upoważniony do zwracania uwagi uczestnikom. Nie reaguje również wtedy, gdy grupa, zamiast siedzieć na zajęciach, zamyka się w pokoju, aby osuszyć kolejną butelkę wódki, koniaku czy whisky (w tych ostatnich trunkach celuje głównie kadra menedżerska). Szkoleniowiec wychodzi z założenia, że klient, czyli pracodawca, bierze pod uwagę to, iż pracownicy mogą wykorzystać wyjazd na ostrą balangę.   więcej

A czy jadąc autobusem do Zakopanego będą śpiewali. Cytuję bo słyszałem;....tak się bawi , tak się bawi , Nadarzyn , później jest kolejeczka i znów ,....tak się bawi , tak się bawi , Nadarzyn i tak w koło dopóki to wszystko nie po pada na siedzenia i nie uśnie.Jak się wybudzą , to pić się chce strasznie i jeżeli gdzieś na podłodze stał by nocnik , to może jego zawartość , mogła by być też zagrożona.  więcej

Masz rację, że na sesji tylko zdawkowe kiwnięcia radnych głową, ale nie wszystkich. Dwóch radnych, jeden z Młochowa Krupiński, drugi z Wolicy Koper, głosują przeciwko bzdurnym ustaleniom wójta, jego zastępcy i pozostałym radnym.Na przykład przeciwko wysokiej opłacie za śmieci.Jest jeszcze kilka innych przykładów, wystarczy obejrzeć materiały z sesji rady gminy.  więcej

P. Zalewski w pojedynkę nic nie załatwi. Trzeba go popierać i pomagać mu w tropieniu przekrętów. Już się społeczeństwo trochę ruszyło. To ten coś zobaczy i napisze, to drugi coś opowie i coraz więcej wiadomo o kulisach władzy wójta Grzyba i Pana Muchalskiego. Wspólnie pomagajmy panu Ryśkowi.  więcej

Już miałem kompa wyłączyć i zasypiać, ale nie mogę. Nie zasnę puki nie podacie listy uczestników. Ten numer z wyjazdem Zoz-u to bije na łep wszystko. Ciekawe czy są jakieś zdjęcia do obejrzenia z tego wyjazdu. Może w Wiadomościach Nadarzyńskich o tym napiszą. Czy ktoś z wiadomości był na tym wyjeździe. W końcu to była spora imprezka?  więcej

Neptun masz złe wiadomości. Na szkolenie z ZOZu pojechało nie 20 osób, ale drugie tyle a nawet ciut wiecej,a koszt 10 tysięcy to chyba trzeba pomnozyc przez trzy, trochę z samorzadu i z gminy tez było i zdziwiłbys sie jak zobaczyłbys listę uczestników pewnie 30% to osoby nie majace nic wspolnego ze słuzba zdrowia ale kumple i kumpelki , no i koleżanki kolegów itd  więcej

No mona dobrze trafiłaś. Na tym tajnym spotkaniu i tajnym imprezowaniu był pan Prezes - dyrektor ZUK. To on odpowiada za nie odśnieżone chodniki. Tak się przypadkowo składa, że to prezes Ludowców w Powiecie Pruszkowskim. Tylko pamiętaj jak zadzwonisz do ZUK-u to nie mów Panie Piotrku, tylko Panie Prezesie.  więcej

No, no tylu zorientowanych urzędników udziela się na tym forum. Tylu zadowolonych z władzy klakierów. A ja pozwalam sobie patrzeć na poczynania naszej władzy krytycznym okiem i śmiać mi się chce jak czytam i słyszę takich, którzy za wszelką cenę próbują wmawiać reszcie, że to co robi Grzyb i jego tzw."zaufani" jest w porządku i normalne.:1. Impreza łopatkowo trunkowa w OSP Nadarzyn - "jest ok. to normalne, znajomi też tak robią". 2. Ponad 45 milionów długu gminy przy dochodach 65 milionów (same pensje to 19 milionów zł), negatywna opinia RIO za gospodarkę budżetem, druzgocąca kontrola RIO w UG, która ujawniła, bałagan, marnotrastwo, niekompetencje i szkodzenie podatnikom - " Państwo polskie ma więcej długu, nic nie rozumiesz to się nie udzielaj, to poszło na inwestycje, ten dług nic nie znaczy, kontrola dotyczyła mało ważnych szczegółów z pracy UG, to wrogowie wójta tak mieszają" itp, itd. 3. Zwlekanie z budową Szkoły Podstawowej w Ruścu od 2oo3 roku. Teraz stara rudera czyli szkoła w Ruścu ostatecznie pęka w szwach, na trzecią zmianę lekcji już nie można zrobić. Więc mądrale w Urzędzie Gminy, którzy wcześniej nie potrafili wybudować szkoły podstawowej tylko nowy urząd gminy uradzili, że będą dzieci z Ruśca rozwozić po okolicznych szkołach podstawowych. Pewnie najlepiej by chcieli te dzieci w domach pozostawić i problemów by było mniej z dowożeniem. A tak znowu uruchamiają się klakierzy zatrudnieni wprost lub pośrednio przez wójta i rozpoczyna się kolejne mydlenie oczu reszcie. Mnie najbardziej wkurzyło jak pewna "niezależna" i "obiektywna" Pani, której córcia pracuje u wójta próbowała wmówić mamie jednego z dzieci ze szkoły z Ruśca, że cyt. "to tylko na dwa miesiące bo w tym roku już plany na szkołę będą". Zapomniała dodać, że szkoła podstawowa w Ruścu będzie otwarta najwcześniej na rok szkolny 2014/2015 - tak bliżej grudnia. Teraz plac zabaw będzie wójt budował przy starej szkole w Ruścu. A-cha odpowiem sobie sam - to w ramach wsparcia dla szkoły, żeby dzieci miały gdzie czas wolny spędzać jak im wypadnie godzinne okienko w lekcjach. Informuję wszystkich że ja patrzę na gminę Nadarzyn trzeźwo. Życzę tego samego władzy i radnym i tzw. zaufanym władzy "obiektywnym" mieszkańcom. U mnie wójt i radni stracili zaufanie co do mądrości i gospodarności.   więcej

Skoro Pan Piechociński tak ufa Panu Grzybowi i uważa go za osobę uczciwą i gospodarną. To niech powierzy mu zarządzanie nie tylko ministerialną kasa, ale również własnymi oszczędnościami. Najłatwiej jest popierać na własnym blogu takie osoby z zarzutami z RIO i nie brać za to żadnej odpowiedzialności. Pana Piechocińskiego nie obchodzi Nadarzyn i jego mieszkańcy. Pana Piechocińskiego obchodzi, żeby Pan Grzyb był wójtem w Nadarzynie , a Pan Kozłowski Prezesem u pana Grzyba.  więcej

Przeciez sa tajemnice sluzbowe handlowe urzedowe gminne, pewnie i to spotkanie zostalo tak zaszeregowane. Swoja droga to niska szkodliwosc czynu jak to powszechnie sie kwalifikuje nawet w czapie rzadowej, a tu w grajdole wiejskim tym bardziej.  więcej

Czy wicepremier Piechociński, musi zdać relacje premierowi , z odbytej wizyty, w remizie strażackiej w Nadarzynie, będąc goszczonym prawdopodobnie,przez wójta Grzyba alkoholem, bo ;Abstynencja;pisze, że na takich imprezach, w gminie Nadarzyn alkohol to standard.   więcej

Czy dziennikarze z poczytnych dzienników, nie wiedzieli gdzie przyjechać po wywiad, z wicepremierem Piechocińskim.Ano do sławnego Nadarzyna, który pod rządami wójta Grzyba i jego zastępcy Muchalskiego, jest bankrutem z 50 cio milionowym długiem i negatywną opinią regionalnej izby obrachunkowej.  więcej

To musi już nieźle dymić przy pupie pana wójta Grzyba skoro sam vice-premier z PSL'u osobiście przyjechał go wspierać i popierać. Panie J. Piechociński nie trać Pan na swoim wizerunku i poczytaj Pan trochę zapaści finansowej w Gminie Nadarzyn i o osobach za nią odpowiedzialnych.  więcej