W dniu dzisiejszym, Maciej Białecki z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej złożył w biurze podawczym Sądu Okręgowego w Warszawie 3585 kopi protestu wyborczego. Przypomnijmy, że pod koniec listopada, pełnomocnik WWS, złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie protest wyborczy. Zarzucił w nim, że wydrukowanie książeczki do głosowania zamiast pojedynczej płachty, mogło wypaczyć wyniki wyborów w województwie Mazowieckiem.
Sąd wezwał Białeckiego do uzupełnienia braków formalnych w proteście polegających na dostarczeniu 3585 identycznych kopi protestu gdyż tyle jest obwodowych komisji wyborczych w województwie mazowieckim, choć protest nie dotyczy ani pracy obwodowych komisji wyborczych, ani samego województwa mazowieckiego.
Ponadto sąd zażądał od Macieja Białeckiego, złożenie dokumentu, z którego będzie wynikało, że nazwisko wnioskodawcy było umieszczone w spisie wyborców. Jest to kolejne kuriozum naszej polskiej rzeczywistości, które w praktyce zamyka złożenie protestu zwykłemu obywatelowi, ze względu na to, że zdobycie stosownego zaświadczenie jest zwyczajnie niemożliwe. Można otrzymać zaświadczenie, ale z datą dzisiejszą, natomiast nie ma możliwości poświadczenia, ze w dniu wyborów nazwisko wnioskodawcy znajdowało się w spisie wyborców. Białecki miał to szczęście, że jego nazwisko znajdowało się, na listach wyborczych, jako kandydata na radnego. Co świadczy jednoznacznie, że w dniu wyborów nazwisko wnioskodawcy znajdowało się w spisie wyborców. Parę minut po godz. 13.00, w towarzystwie współpracowników oraz w obecności kamer telewizyjnych, pełnomocnik WWS złożył w okienku biura podawczego wymagane przez sąd kopie protestu.
Gdy opuszczałem gmach sądu po godzinie, liczenie kopii dostarczonych przez Białeckiego trwało nadal.
Artykuł jest przedrukiem z portalu Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej: mws.org.pl