Dwa tygodnie temu podczas ulewnych deszczy, w Nadarzynie przy ulicy Jaworowej wiele domów zostało zalanych przez... cofające się nieczystości z kanalizacji. W kilku domach fekalia zalały piwnice do poziomu kilkunastu-kilkudziesięciu centymetrów. Piwnice domu dziennikarki TVP INFO fekalia zalały prawie pod sufit.
To nie pierwszy raz, kiedy dochodzi do takich szkód. Raz/dwa razy każdego roku podczas intensywnych opadów wiosenno letnich lub jesiennych domy zalewane są... z kanalizacji ściekowej (sic!). Trzeba wybierać wtedy z piwnic od kilku do kilkudziesięciu wiader ścieków. Raz na dwa, trzy lata zdarzają się jednak wielkie ulewy i wtedy zalewa szambem całe piwnice, nawet pod sufit.
I tak właśnie było dwa tygodnie, a poprzednio dwa lata temu.
Przy ulicy Jaworowej (tzw. osiedlu "Dromexu", tuż za NSM-em) domy są o wyższym standardzie. W piwnicach nierzadko znajdują się kina domowe, siłownie, biura, bary. Nietrudno sobie więc wyobrazić, co dzieje się gdy dostanie się tam szambo. Jeden z właścicieli podsumował straty sprzed dwóch tygodni na około 50 tys. zł. Dlatego poszkodowani już myślą o pozwie zbiorowym przeciwko Gminie Nadarzyn, za niewywiązywanie się z obowiązku utrzymywania w wymaganym stanie technicznym kanalizacji, w tym stacji pomp mieszczącej się w przepompowni na rogu ulic Pruszkowskiej i Jaworowej.
Mechanizmy zalewania domów są praktycznie trzy - zawsze te same.
Pierwszy, to wielka ulewa. W kanalizacji ściekowej pojawia się gigantyczna ilość wody. Pompy w przepompowni ścieków nie nadążają z przepompowaniem, przegrzewają się i wyłączają. W efekcie poziom nieczystości w kanalizacji sięga ulicy (kilkakrotnie ciśnienie "wysadziło" w górę żeliwne pokrywy studzienek kanalizacyjnych w ulicy) i wlewa się ludziom do domów.
W drugim przypadku ulewy może nawet nie być. Pompy zatrzymują się z powodu przegrzania, a nieodbierane ścieki z kilkuset domów wlewają się do piwnic i posesji położonych przy Jaworowej. Ten właśnie mechanizm zadziałał w ostatnią sobotę, 8 czerwca br.
Jak tłumaczył prezes PKN-u Bogdan Malinowski, pompy zatykają się i przegrzewają z winy mieszkańców, którzy podobno pozbywają się szmat, pampersów, mopów, itp. rzeczy, wrzucając je do ubikacji. Dziwne jednak jest to, że w innych miejscowościach, nie zaobserwowano problemu przegrzewania się pomp i ich zatrzymania z powodu pampersów.
Jest jeszcze trzeci problem, powiązany z dwoma wcześniej opisanymi. Przy wjeździe na osiedle przy ulicy Jaworowej ciągnie się rów, który w założeniu powinien odbierać wodę opadową z kanalizacji burzowej biegnącej w ciągu ulicy. Rów znajduje się na tyłach domów, wzdłuż granicy ogrodów i wpada do rzeki "Mrówka" a dalej do "Zimnej Wody". Jednak kilka razy w roku, zamiast wody opadowej, do rowu prosto z rury kanalizacji burzowej wlewają się tysiące litrów białej, mlecznej substancji o dziwnym, bliżej nieokreślonym zapachu. Podobnie, z tych samych rur kanalizacji burzowej co jakiś czas wypływają tysiące litrów... zwykłych ścieków, fekaliów. I tak na przemian - mleczna chemiczna substancja albo śmierdzące szambo.
Mieszkańcy zauważyli, że gdy do rowu leją się nieczystości (chemiczne lub szambo), to w położonej najbliżej rowu studzience kanalizacji burzowej zawsze słychać pracującą pompę.
Mimo dziesiątek interwencji w Przedsiębiorstwie Komunalnym Nadarzyn oraz w Urzędzie Gminy, niewiele się zmieniło. Problem przedstawiany był na sesjach Rady Gminy jeszcze za kadencji śp wójta Janusza Grzyba, przez opozycyjnych radnych, a także mieszkańców. Wójt, jego zastępca, a także prezes PKN twierdzili, że taką kanalizację przejęli od wykonawcy osiedla, a ten wykonał ją nieprawidłowo. Teraz gdy należy ona już do Gminy, należałoby ją w całości przebudować. Niestety, na to potrzebne są pieniądze, a te w Wieloletnim Planie Rozwoju i Modernizacji urządzeń wodociągowych i urządzeń kanalizacyjnych na lata 2017-2022 nie zostały na tę inwestycje zapisane, więc na przebudowę nie ma co liczyć.
Ostatni Armageddon, który rozpoczął się w piątek 7 czerwca ok. południa pokazał, że tak dalej się żyć nie da.
Mieszkańcy Jaworowej po raz kolejny zauważyli, że rowem, który odbiera wodę z kanalizacji BURZOWEJ (sic!) znowu płyną ścieki. Smród był ogromny. Wypływały one ponad dobę. Ponadto okazało się, że mimo iż nie było ulewy, znowu zatrzymały się pompy, a szambo tym razem gęstsze, nierozwodnione przez wody opadowe, zaczęło znowu wlewać się ludziom do domów (jak informował później pracownik PKN-u, wyłączyły się z powodu przegrzania).
Mieszkańcy tym razem postanowili, że o pomoc poproszą dzwoniąc na numer alarmowy 112. Dyspozytor wysłał Państwową Straż Pożarną z Pruszkowa oraz OSP Nadarzyn. Przyjechała także policja.
Strażacy ustalili, że przez rów melioracyjny, dochodzi do skażenia wód otwartych, a powodem tego jest przetoka w studzience kanalizacyjnej łącząca kanalizację burzową (do wód opadowych) z kanalizacją sanitarną odprowadzającą ścieki. W studzience położonej najbliżej rowu stwierdzono również odgłosy silnika pracującej pompy. Ucichły one, gdy na miejsce dotarł pracownik PKN i uruchomił niedziałające pompy odbierające nieczystości z kanalizacji sanitarnej. Spowodowało to też, zaprzestanie wylewania się nieczystości do rowu.
Strażacy wezwali na miejsce pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, pracownika laboratorium, który pobrał próbki wylewających się ścieków, wójta gminy Nadarzyn oraz prezesa PKN. Pojawili się także mieszkańcy osiedla, którzy w dość emocjonalny sposób próbowali przedstawić przybyłemu włodarzowi gminy problem.
Zarówno pracownicy PKN, jak jego prezes Malinowski tłumaczyli, że przetoka została zauważona już wcześniej, ale została ona usunięta. Jak widać chyba nie na długo bo znowu się pojawiła. Wójt Zwoliński natomiast, po długiej dyskusji obiecał mieszkańcom osiedla, że doraźnie, jeszcze w sobotę kanalizacja zostanie oczyszczona za pomocą specjalnego urządzenia, natomiast od poniedziałku rozpoczną się intensywne prace mające na celu ustalić przyczynę zarówno zalewania domów przez ścieki, jak i tego, skąd one w kanalizacji burzowej się pojawiają, zamiast trafiać wyłącznie do oczyszczalni.
*Niestety, z rozmów przeprowadzonych z kilkoma mieszkańcami ulicy Jaworowej wynika, że do wtorkowego wieczora, nie zauważyli oni, aby te obietnice zostały wypełnione (włącznie z doraźnym przeczyszczeniem kanałów).
Mieszkaniec - dane znane redakcji
W tej sprawie wypowiedział się dla naszej redakcji mł. bryg. Karol Kroć, oficer prasowy PSP Pruszków. Potwierdził on zdarzenie oraz wyjaśnił iż doszło do działań jakiś niefrasobliwych osób, które spowodowały nielegalne przebicie i połączenia kanalizacji ściekowej z burzową.
Poinformował również, że straż powiadomiła zespół zarządzania kryzysowego Gminy Nadarzyn, inspektora ochrony środowiska oraz wójta. Strażacy, ponieważ to nie należało do ich kompetencji, odstąpili od dalszych działań, a sprawę przekazali Przedsiębiorstwu Komunalnemu w Nadarzynie. Jego pracownicy mieli naprawić uszkodzenia, natomiast policja miała ustalić sprawcę ewentualnych działań, które doprowadziły do zanieczyszczeń.